niedziela, 14 czerwca 2015

Rozdział 1

-Chodźcie! - nawoływała Dolphy - Wleczecie się jak ślimaki!
Vitani przewróciła oczami i coś tam burknęła pod nosem. Pozostałe lwice, niechętnie szły za partnerką Kopy w stronę Skały Zebrań czyli niewielkiej skały na sawannie. Było bardzo wcześnie, a one by chętnie jeszcze pospały. Kiedy dotarły do Skały Zebrań, lwioziemki usiadły, a Vitani głośno ziewnęła by pokazać swoje niezadowolenie. Szarawa, zezłościła się na rywalkę i głośno zawarczała.
Córka Ziry niewiele sobie z tego zrobiła. Mało tego! Postanowiła jeszcze bardziej wkurzać lwice!
-Ciesze się że wszyscy już przyszliście! - zawołała przybyszka z Ziemi Wulkanów wskakując na skałę - Otóż chciałabym wam opowiedzieć o moim śnie, który jest przepowiednią tego, co prawdopodobnie, niedługo się wydarzy...
-Że co proszę?! - burknęła Vit - Mamy słuchać o jakiś Twoich wymysłach?!
Jednak ta wypowiedź miała dość przeciwny skutek niż Tani zaplanowała, zamiast poparcia dostała od innych lwic tylko groźne spojrzenia.
-Więc tak - Dolphy chyba nawet się tym komentarzem nie zraziła - w mojej przepowiedni, ramie w ramię, żyliśmy z hienami - kontynuowała - ale to nie były takie zwykłe hieny! Oj, nie! To były hieny  r o ś l i n o ż e r n e...
-Bujasz! - skomentowała wrednie niebieskooka - Nie ma hien roślinożernych! Lwy i hieny  n i g d y  nie będą żyły w zgodzie! Pogódź się z tym!
Stado Kiary spojrzało na Dolphy z niepewnymi minami. Mówiła całkiem poważnie, ale to co mówiła wydawało im się nie mądre. Wreszcie, jedna z lwic, a była to Nala, wyszła na przodek i zapytała:
-A gdzie mamy szukać tych, roślinożernych hien?
-Jeszcze nie wiem - odparła różowonosa, zgodnie z prawdą - ale najlepszym wyjściem jest poszukać. Mam pomysł, rozdzielimy się na trzy grupy poszukiwawcze...
-Nie będziemy szukać czegoś co nie istnieje! Wściekła się siostra Kovu, lecz lwice patrzyły teraz na kogo innego. Na wulkanoziemke, której wypowiedź im się spodobała! Pytań było coraz więcej, odpowiedzi też. Vitani była rozzłoszczona że wszyscy popierają tą przybłędę. Ze wściekłości zawróciła i miała już wrócić na Lwią Skałę, ale usłyszała za sobą głos:
-Hej, Tani! Chyba nam pomożesz?
To był głos szarawej. Grzywkowa z nienawiścią w oczach spojrzała na mówczynie.
-Posłuchaj! Nie obchodzi Mnie że  m o j e   stado, uważa Cię za wielką i wspaniałą! - krzyknęła - Dla Mnie, jesteś warta Mniej niż kamień i do twojego, niemądrego planu, łapy nie przyłożę!
Po tych słowach, dawna partnerka brązowogrzywego, poczłapała w stronę Lwiej Skały.
W trakcie drogi zastanawiała się dlaczego to się stało. Dlaczego Kopa znalazł sobie nową miłość? Dlaczego on już jej nie chce? Trzeba było się o to zapytać! Do tond nic z niego nie wyciągnęła, ale była pewna że teraz to na pewno zrobi! Lwica rozglądała się na wszystkie strony by wypatrzeć brata królowej.
-Cześć! Jak tam ma się moja koleżaneczka? Dało się słyszeć, nagle wesoły głos.
Jasnawa odwróciła się i ujrzała lwa, którego szukała.
-"Koleżaneczka"?! - burknęła patrząc mu prosto w oczy - Dlaczego ty już Mnie nie kochasz?! Czemu wolisz tą....! - tu nasza bohaterka urwała się w język - tą.....wstrętną dzikuskę!?
-Nie nazywaj jej tak! - wrzasnął, ale wtedy postanowił jednak odpowiedzieć na pytanie, ściszył więc głos i spuścił głowę - cóż Tani....przecież nie możemy być parą....twój tata był stryjem mojego....jesteśmy rodziną...
-Skaza nie był moim ojcem! - skłamała złoziemka - Moim tatą był ten....ten...
-Ten Skaza! - dokończył pewny siebie, lwioziemiec - Rozumiesz już? Nie możemy być razem! Jesteśmy rodziną!
-Nie obchodzi Mnie to! - "koleżaneczka" ciemnonosego zaczęła grać w drugą stronę - Jeśli nie zostawisz tej Dolphy to wejdę na szczyt termiteru i skocze, a wszyscy będą myśleli że to ty Mnie zabiłeś!
-Nie zrobisz tego!
-A właśnie że zrobię!
Vitani ruszyła przed siebie. Nie chciała teraz z nikim rozmawiać! Czuła wściekłość do całego świata! Schowała się więc za wielkim drzewem, myślała że tam nikogo nie ma. Położyła się na trawie i zaczęła wspominać dawne czasy. Czasy w których bawiła się z dwojgiem lewków - Kopą i Jahat'em....
                                                                      *Wspomnienie*
Ciemnokremowa lwiczka uciekała przed dwojgiem lwiątek. Pierwszy był żółty i miał brązową grzywkę. Drugi zaś, był pomarańczowy z czarną grzywą oraz trzymał w pysku kwiatek dla tej lwiczki. Lwiczka miała na imię Vitani, zaś pomarańczowy lewek to był Jahat. Żółty nazywał się Kopa i był tutaj księciem. Gdy tylko Jahat, podarował Vitani kwiatek, ona i książę beczeli ze śmiechu.
-Ty naprawdę się we Mnie zakochałeś!? - zachichotała złoziemka - Przecież wiesz że ja kocham Kope!
-Właśnie! Przytaknął Kopa.
Smutny Jahat, natychmiast rzucił kwiatek na ziemię i uciekł przed siebie. Był upokorzony i przez jakiś czas, w głowie siedział mu ten śmiech...
                                                                   *Po wspomnieniu*
-"Dlaczego ja byłam taka głupia?!" - pomyślała - "Gdyby nie moja głupota to byłabym teraz z Jahat'em! A tak to nie mam nikogo?!"
-Czy aby na pewno "nikogo"? Niespodziewanie, złoziemka usłyszała tajemniczy głos, miała wrażenie że ten kto się teraz odezwał, potrafi czytać w myślach.
-Kto tu jest?! Wrzasnęła.
-Ja - po chwili znów słychać było ten głos, a Tani zobaczyła zwisającego, na gałęzi, Rafikiego - zawsze będę przy Tobie jak będziesz miała jakiś problem... taka jest rola szamana...
-Idź sobie, małpo! Nawet Mnie nie rozumiesz!
-Wręcz przeciwnie, zapraszam Cię do mojego baobabu. Porozmawiamy...
Stary mandryl i młoda lwica, weszli do baobabu. Przyjaciel rodziny królewskiej, spojrzał jej prosto w oczy.
-Wiem co cię martwi - rzekł - jesteś zazdrosna o Dolphy. Rozumiem Cię, ale chora zazdrość nic Ci nie pomoże - mówił, a Vit wiedziała że właśnie tak myśli jej serce - czy nie uważasz że możesz sobie znaleźć innego lwa?
-Znałam kiedyś takiego jednego.... - wyżaliła się zazdrośniczka - nazywał się Jahat...ale ja go wyśmiałam....teraz pewnie nie chce Mnie znać i ma już partnerkę...
-Nie oceniaj kogoś skoro nie wiesz kim teraz jest. Wytłumaczył szaman.
-Fakt....nic nie wiem o jego obecnym życiu...ale - w tym momencie grzywkowa naprawdę się przeraziła - co jeśli on sobie coś przeze Mnie zrobił?!
                                                                                   *
Tym czasem, na jednej z sąsiednich ziem, trwała straszna wojna. Pewien szary lew o czarnej grzywie wskoczył na wysoką skałę z małą lwiczką w pysku. Jego żona, czyli matka lwiczki, zginęła na tej wojnie. Wtedy, wpadł mu do głowy pewien pomysł, na uratowanie córki przed wojną, uciekł szybko niezauważony i pobiegł w kierunku granicy. Zwinnie uciekł na piękne tereny. Tereny na których rozciągała się zieleń i było widać majestatyczną skałę. Tak! Była to Lwia Ziemia! Zostawił lwiczke w wysokiej trawie i szepnął do niej:
-Nie martw się. Wszystko będzie dobrze.
Jednak wiedział że wcale nie miało być dobrze, wiedział że prawdopodobnie umrze i nie zobaczy już więcej córki. Ale to go nie zrażało. Chciał by jego córka żyła! Ta chwila była jego ostatnim spojrzeniem na córkę, kiedy wrócił na swoją ziemie, zobaczył martwe, lwie ciała, leżące bez życia na ziemi. Wtedy, ktoś wbił mu się w kark. Lew padł na ziemie i także, dołączył do świata zmarłych...
                                                                                   *
W tym samym momencie, Rafiki i Vitani przechadzali się po małej polance. 
-Rafiki, opowiedz Mi coś o moich przodkach od strony ojca. - poprosiła nagle - tak mało o nich wiem...
-Z wielką ochotą. - powiedziała mądra małpa i zaczęła historię - Otóż kiedyś na Lwiej Ziemi panował Król Mohatu. Był mądry i sprawiedliwy. Miał syna, którego nazwał Ahadi. Miał także nadzieje że Ahadi będzie rozsądny, jednak się mylił. Ahadi co prawda był dobry, ale jego partnerka była okropna. Nazywała się Uru i tylko go wykorzystywała. To przez nią w królestwie doszło do wielu problemów! A kiedy, było ich już dużo. Odeszła bez słowa zostawiając męża samego z dwojgiem synów. Starszy z synów nazywał się Mufasa, pomagał ojcu po zniknięciu matki. Zaś młodszy syn, był okropny. Na własne życzenie popsuł sobie relacje z rodziną. Pewnego dnia, Mufasa został królem. Ciąg dalszy pewnie znasz.
-Znam... Przytaknęła, ale wzrok córki Skazy, przykuło coś innego. Była to mała lwiczka leżąca pośród traw.
-Kto....kto.... - królewskiej siostrze aż ten widok zabrał mowę - kto zostawił tu tą lwiczkę? - oburzyła się - Gdybym miała dzieci na pewno bym nie zrobiła czegoś tak nieodpowiedzialnego!
Szpiczastonosa troskliwie położyła się przy lwiczce i wzięła ją w objęcia swoich łap.
C.D.N.

 -------------------------------------------------------------------------------------------------

Podobało się? ;)   Mam nadzieje że tak bo wczoraj półtorej godziny siedziałam przy tym opku!
Mam nadzieje że polubicie wątek z tą lwiczką oraz z roślinożernymi hienami. Te dwa wątki połączą się ze sobą   :3
Trochę zmieniłam plany, narodziny córek Kovu i Kiary będą nieco później niż chciałam. Możliwe że dopiero w piątym rozdziale.
Pytanka:
1. Co według Was stanie się z tą lwiczką?
2. Czy Dolphy znajdzie roślinożerne hieny?
3. Czy Jahat pojawi się jeszcze?







8 komentarzy:

  1. Cudna notka
    żal mi Vitani
    1. Pewnie Vit ją zaadoptuje
    2. Coś czuje ze tak, ale nie bedzie to łatwe
    3. Oby, Vit byłaby szczęśliwa

    OdpowiedzUsuń
  2. Uru zła? Jeszcze o tym nie słyszałam, cóż, teoria gryzie się z książeczką... Rafiki mówił w niej, że Lwią Ziemią rządziła sprawiedliwa para lwów, czyli Ahadi i Uru. Uru wyruszyła i rozwiązała wiele problemów Lwiej Ziemi.

    1. Vitani zajmie się nią jak własną córką.
    2. Myślę, że Dolphy je sobie wymyśliła.
    3. Tak i pewnie będzie mężem Vitani.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Posłuchaj! Wiele osób też ma wersje gryzącą się z książeczką - wersje w której Uru wygnała Ahadiego - A ona go przecież nie wygnała! - Jakoś TYCH osób nikt się nie czepia! Czy mogę mieć SWOJE zdanie?!

      Usuń
    2. Możesz! Nigdzie nie napisałam, że nie możesz!

      Usuń
  3. Miło słyszec, że wrócisz na mój blog :D
    Jeszcze raz za wszystko przepraszam i miłego czytania

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawie się zapowiada ciekawe co będzie dalej?

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy new nocia? Fajny pomysł z tymi roślinożernymi hienami.

    OdpowiedzUsuń